Strona główna » „Dostałam pracę w kolskim Polomarkecie. Nogi mi się ugięły, gdy to usłyszałam”
Koło

„Dostałam pracę w kolskim Polomarkecie. Nogi mi się ugięły, gdy to usłyszałam”

W ostatnich tygodniach moje życie zawodowe nabrało tempa, ponieważ dostałam pracę w kolskim Polomarkecie – mówi nasza rozmówczyni. Wiedziałam, że będzie to wyzwanie, ale byłam gotowa na to, co miało nadejść. W końcu praca w markecie to nie tylko stanie za kasą, ale też mnóstwo innych obowiązków. Praca na kasie, układanie towaru na półkach, a nawet jazda paleciakiem – to tylko część zadań, które wykonuję na co dzień.

Od samego początku byłam świadoma, że to nie będzie łatwa praca. Zresztą, kto by pomyślał, że bycie kasjerem czy magazynierem jest proste? Przyjęłam to jednak jako wyzwanie i z zapałem stawiłam się na pierwszej zmianie. Czułam, że dam radę, chociaż już po pierwszym dniu pracy zrozumiałam, że rzeczywistość jest jeszcze bardziej wymagająca, niż się spodziewałam.

Najbardziej zaskoczyło mnie jednak to, jak niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, ile wysiłku wymaga praca w markecie. Często słyszę od klientów narzekania, że „nikt nie stoi na kasie” albo „dlaczego nikt nie obsługuje?”. Klienci widzą tylko puste stanowisko, ale nie wiedzą, że pracownik marketu to nie tylko kasjer. W ciągu jednej zmiany muszę nie tylko obsłużyć setki klientów, ale także zadbać o to, żeby półki były pełne i towar dobrze wyeksponowany.

Praca w sklepie to ciągłe przemieszczanie się między różnymi obowiązkami. Raz jestem na kasie, a za chwilę muszę pójść na magazyn, rozładować dostawę i ułożyć produkty na półkach. Czasem muszę wziąć paleciak i przewieźć paletę z ciężkimi produktami z jednego końca sklepu na drugi. Zdarza się, że w ciągu dnia trzeba wykonać setki takich drobnych, ale niezbędnych czynności, żeby wszystko działało sprawnie.

To, co mnie naprawdę uderzyło, to jak niewiele osób dostrzega, ile pracy wkładamy w to, żeby sklep funkcjonował bez zarzutu. Klienci przychodzą, robią zakupy i oczekują szybkiej obsługi – co jest zrozumiałe. Jednak rzadko kto zastanawia się nad tym, ile osób pracuje za kulisami, żeby te zakupy były możliwe. Gdy widzę klientów krzyczących, że „nikt nie stoi na kasie”, czuję lekką frustrację. Oni nie widzą, że w tym samym czasie ktoś musi uzupełnić braki na półkach, ktoś inny rozładowuje dostawę, a jeszcze inna osoba zajmuje się dokumentacją.

Każdy dzień w Polomarkecie to nowe wyzwanie. Są momenty, kiedy czuję zmęczenie, ale jest też wiele chwil, które dają mi satysfakcję. Widok zadowolonego klienta, który znajduje wszystko, czego potrzebuje, i wychodzi ze sklepu z uśmiechem, to dla mnie nagroda za ten cały trud.

Praca w markecie nauczyła mnie wielu rzeczy – organizacji, wielozadaniowości, a także cierpliwości. Wiem, że czasem jest ciężko, ale wierzę, że z każdym dniem staję się lepsza w tym, co robię. I choć ludzie mogą tego nie widzieć, to my, pracownicy marketu, wiemy, ile pracy wkładamy w to, żeby wszystko działało jak należy.

Chcesz się podzielić swoją historią? Napisz do nas lub umów się na spotkanie z naszą redakcją

Powrót

Skomentuj

Kliknij tutaj i dodaj komentarz






Pomysł na smaczny obiad